wtorek, 30 czerwca 2009

Zwariowana mieszanka

Nareszcie w powietrzu czuć lato! Pogoda upalna, a ja nie mam wciąż czasu, żeby chociaż wyjść na ogród i troszkę się poopalać. Najpierw przez tydzień odgruzowywałam swój pokój po całym roku szkolnym, a teraz pakuję się usilnie na wyjazd wakacyjny. Wybieram się wraz z moimi przyjaciółkami na tydzień na Mazury gdzie będziemy leżeć do góry brzuchami i jeść jeść jeść! Najprawdopodobniej będziemy mieć tam internet więc nie zniknę na długo, ale w razie czego mówię wszystkim adiós!
Moje zakupy zdarzają się teraz dość często z racji tego prezentuję wam wszystko, gdyż nie wiem kiedy uda mi się wstawić następną notkę. Odwiedziła mnie Dominika która zrobiła mi całą sesję. A zatem od początku:
sukienkę w kwiaty podebrałam babci, która chodziła w niej będąc mniej więcej w moim wieku. Kojarzy mi się z Kubą stąd też ta stylizacja. Buty należą (niestety) do mojej mamy, cygaro jest taty;)








Z czerwonym kombinezonem była historia. Odwiedziłam Vintage Shop i zachwycałam się wrzosowym kombinezonem, gdy nagle moja rodzicielka powiedziała, że ma taki, chodziła w nim kiedy byłam mała i że mi go da. Tak trafił w moje ręce i już się z nim nie rozstaję. Do niego założyłam buty w kropki-Ryłko i opaska H&M.









Szyfonowa bluzka to mój numer jeden. Wykopałam ją w moim ulubionym SH. Jest taka lekka i wygodna. Założyłam do niej nowe jeansy z Trolla, kolczyki z Grecji, buty mamy i znów tą samą opaske.







Bluzkę w kratę znalazłam na działce głęboko w koszu. Strwierdziłam że idealnie nadaje sie do stylizacji retro i na chłopczycę. Dokupiłam w H&M szelki, kokarda na szyi i gotowe!



poniedziałek, 22 czerwca 2009

Lawenda

Spódnicę kupiłam jakiś czas temu, ale dotąd nie miała swojej premiery. Pewnego dnia rozmawiając przez telefon zatrzymałam się przez przypadek przed wystawą Tatuum. Telefon prawie wypadł mi z ręki- to była miłość od pierwszego wejrzenia. Niestety byłam spłukana i przez pół godziny tylko kleiłam nos do szyby pochlipując. Wyszłam stamtąd z postanowieniem, że jak najszybciej ją sobie sprawię. Szczęśliwy los sprawił, że był Dzień Dziecka;) Jednak przez cały czas oczekiwania miałam koszmary. Na przykład- moja przyjaciółka kupiła ostatnią spódnicę, i gdy ja poszłam do sklepu nie zostało już nic. Stałam się jednak szczęśliwią posiadaczką,ale już na początku pojawił się problem- nic mi do niej nie pasuje. Mam tylko pasujące rajstopy. To jest zatem wersja beta, która nie do końca mi odpowiada. Macie jakieś pomysły? Chętnie przyjmę wszystkie rady i będę bardzo wdzięczna:)

ja po wyprostowaniu włosów:)






polecam blog/sklep Mileny

czwartek, 18 czerwca 2009

Z lekką nutą dekadencji








Prezentuję moją wczorajszą zdobycz- fioletową sukienkę z przydomowego secondhandu. Jest ze śliskiego, przyjemnego materiału, urzekł mnie w niej dekolt i oczywiście kolor. Założyłam do niej pasek, ponieważ lubię (a jednak!) gdy ubranie przylega do ciała, a do tego po raz pierwszy w mojej karierze modowej legginsy! Na sesję wybrałyśmy się z Rożkiem do centrum, na Piotrkowską. Szukałyśmy czegoś wyjątkowego i innego i nie zawiodłyśmy się. Łódź jest różnorodna, a za każdą bramą otwiera się inny świat. Tak właśnie trafiłyśmy tam gdzie powstały te zdjęcia. Weszłyśmy w bramę, a potem tylko w przypadkowo otwarte drzwi na klatkę schodową starej kamienicy. Odkryłyśmy jeszcze wiele przedziwnych miejsc np. na jednym z podwórek stał staruteńki drewniany budynek z bajecznie rzeźbionym balkonem i zdobieniami wokół dachu- jakby żywcem przeniesiony z Krupówek. Planujemy dalsze "podróże" i odnajdywanie "zaginionych" skarbów naszego miasta.

środa, 17 czerwca 2009

Miejsko





Zamiast iść do szkoły jak grzeczne dziecko, wybrałam się z Rożkiem (moim głównym fotografem) do Galerii Łódzkiej. Przyznaję, że nie byłam tam od kiedy otwarto Manufakturę i bardzo tego żałuję. Dużo większy wybór ubrań, i np. tak jak w H&M po prostu był porządek. Niestety mam trochę dalej do Galerii. Ale jakoś sobie poradzę, czego to się nie robi dla ciuchów nawet 3 kilometrowa droga na obcasach nie była taka straszna;) (to chyba jakaś choroba się objawia:D) Nic zaś jednak nie kupiłam w Galerii choć bardzo podobał mi się naszyjnik-długi łańcuszek zakończony metalowym aparatem fotograficznym. W drodze do domu zajrzałyśmy do second handu na naszym osiedlu i zakupiłam śliczną fioletową sukienkę-aż pękam z radości!:) zaprezentuję w najbliższym czasie.
A dziś na sobie mam:
bluzka-Gatta
spodnie-Troll
sweterek-woda(takie moje skojarzenie)-Bershka
naszyjnik-łańcuszek od torebki+stary zegarek kieszonkowy
buty-szafa cioci
marynarka-kiermasz odzieży
kolczyki-dzieło Mileny

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Maraton






Miałam dziś Dzień Sportu w szkole. Wyglądało to mniej więcej tak, że rano byłam na boisku pokibicować naszym panom z klasy, którzy oczywiście wygrali mecz(piłka nożna):D Potem zerwałam się z reszty, bo miała być siatkówka dziewcząt i wiele jeszcze innych nieprzyjemnych zajęć. W ramach tego poszłam ze znajomymi na piwo ze śliwek węgierek w powalającej na kolana różowej puszce:D Następnie razem z Natalką i Krzysiem wyruszyliśmy na maraton secondhand'owy. Zeszliśmy chyba z 20 sklepów. Zawsze chciałam coś takiego zrobić, znam bardzo niewiele fajnych ciucholandów, a dziś miałam szansę lepiej je poznać i wyrobić sobie opinię. Powiem na pewno jedno- na koniec odwiedziłam już sama sklep tuż przy moim domu. Był powalający- niesamowicie miła pani, ubrania najlepsze w porównaniu z resztą sh- pachnące, głównie firmowe, z niskimi cenami i poprostu ładne. Niestety nie miałam już siły ani pieniędzy, które stopiły się jak lód wydane na podróż i jedzenie (oraz jedną wcześniej kupioną bluzkę).
P.S. Przepraszm moich towarzyszy podróży że ich tak ściuchrałam:D
A oto zdjęcia jak wyglądałam dziś rano:
bluzka- szafa mamy
spodnie-promod
baleriny -atmosphere
skarpetki-gatta

sobota, 6 czerwca 2009

Niezależny kiermasz odzieży Łódź







Natalka z Majster






Wczoraj w bramie kawiarni Affogato przy ul. Piotrkowskiej 90 odbył się kiermasz, na który wybrałam się z Majster i Natalką. Było naprawdę świetnie. Takich przedsięwzięć powinno być więcej. Stoiska z ubraniami, paskami, butami(notabene zakochałam sie w jednych ale były za małe:( ), biżuterią i wieloma niespotykanymi rzeczami. W każdej chwili można było wejść do kawiarni i napić się najlepszej w Łodzi kawy(wiem od zaufanej osoby, a wczoraj sama próbowałam). Niesamowity klimat, kolorowi uśmiechnięci ludzie no i ciuchy z duszą! Na pewno podobałyby się szafiarkom-jak stwierdziłyśmy razem z Jakubową ,którą udało mi się spotkać (i wystraszyć zresztą też...;) ). Zakupiłam czarną koronkową bluzkę, dużą marynarkę, i satynową miętową spódnicę. Wszystko zaprezentuję w najbliższym czasie:) Znów byłam na fioletowych koturnach i moje nogi kategorycznie odmawiają ze mną współpracy.
A oto zdjęcia, dzieła Majster robione jej słodkim różowym aparatem:)

środa, 3 czerwca 2009

Pokazy w Kokoo

Wczoraj byłam na pokazie w ramach Tygodnia Mody, który odbył się w klubie Kokoo. Początek miał być o 17:00, zaczęło się po pół godziny i trwało 10 minut. Następny pokaz był o 20:00. Przez ten czas poszłam z nowo poznanymi znajomymi na obiad i powłóczyłam się trochę po Piotrkowskiej. Szkoda tylko, że pokaz trwał jedynie pół godziny. Projekty same w sobie były świetne- zdobienia na ramionach, futurystyczne kroje niektórych sukienek, czy ciekawy sposób wykorzystania futra w inny sposób niż jako palto. Spodobała mi się bardzo srebrna suknia sprawiająca wrażenie jakby była uszyta z metalu, z dużą kokardą na piersiach. Klimat całej imprezy mnie zachwycił, ludzie świetnie i oryginalnie ubrani. Może zrobiło to na mnie takie wrażenie, ponieważ to była pierwsza impreza tego typu na jakiej byłam, ale wiem napewno że już chcę na następną! (W sobotę Kiermasz hi hi hi:)

poniedziałek, 1 czerwca 2009

10 km na koturnach








Już powróciłam! Okres tuż przed wystawieniem ocen jest zawsze ciężki, ale na szczęście mam już go prawie za sobą:) Z okazji Dnia Dziecka byliśmy z klasą w Manufakturze w kinie, a następnie urwałam się z Mileną, Majster i Ofsianą do showroomu, który jest otwarty do końca Tygodnia Mody w Łodzi. Fajne ciuchy i super atmosfera spowodowały, że dostałam (tu określenie mojej mamy)- kociokwiku i zakochałam się w beżowej tunice, której jednak nie kupiłam. Cudownie wyglądała na wieszaku, ale na mnie już nie. Wyszłam niepocieszona i natychmiast udałam się do centrum, zakupując czym prędzej okulary przeciwsłoneczne w Orsayu oraz szary sweterek-wodę, który przedstawię w najbliższym poście. Dzisiaj zaś: getry-pianki(ochrzczone tak przez Patryka), pasek-prezent od babci, oraz obcasy na dziurawych koturnach CCC. Jest także wdzianko-kurteczka z gotowanej wełny Jola collection. Dziękuję Mjuśce za zaproszenie do zabawy.:) Moje miejsce pracy przy komputerze jest dość skromne. Komputer stoi w bibliotece, którą dzielę z całą rodziną. Niestety nie stoi on w moim pokoju-wtedy napewno widok byłby zabawniejszy(bałagan itp...:D) A jutro wielki dzień! Wieczorem w klubie Kooko dwa pokazy, na które się wybieram! Już nie mogę się doczekać!
P.S. A tym, którzy czują się dziećmi lub nimi są wszystkiego najlepszego!
Polecam ścieżkę dźwiękową z "Vicky Cristina Barcelona"

Odpadają mi nogi!