środa, 9 września 2009

Tęskno do plaży...

Sukienka kupiona wiele lat temu, należała kiedyś do mojej mamy. Podoba mi się w niej klasyczny fason i to "coś" pensjonarsko/marynarsko/plażowe. Brakuje mi tylko słomkowego kapelusza, który marzył mi się przez całe to lato. Nie udało mi się jednak znaleźć odpowiedniego fasonu. Koszyk pochodzi ze skarbów Babci, buty podkradzione mamie, pasek (ostatnio bardzo lubię wąskie) ze starych spodni w kant. Przedstawiam wam również moje nowe odkrycie podniebienia- oranżadę. Jak mówią moi rodzice- "smakuje identycznie jak z lat ich młodości". Rzeczywiście jest bardzo dobra, w butelce na "klik" tym razem jednak w wersji plastikowej. Polecam.



6 komentarze:

Anonimowy pisze...

jej Loczku, zaczarowalas mnie. sukienka jest sliczna!

CZYTAJ Z UST pisze...

A mnie się podobają sandałki :)

Biurowa pisze...

Sukienka niebanalna :)

Mała Gosia pisze...

fajna sukienka i zastanawiam się czy nie założyłaś jej tył na przód bo jeśli tak to stała się jeszcze bardziej niebanalna :D

Natalka pisze...

Cudna sukienka, wyglądasz w niej pięknie! ach i oranżada, ja pamiętam jak się jadło oranżadę w proszku, w szkole na przerwie ;)

CandyCamilla pisze...

ta kiecuszka ma ładnie wykrojony tył.
a oranżada wygląda genialnie jako butelka plastikowa z tym... dzyndzlem xd